METAMORFOZA MIESZKANIA - KUCHNIA

Dzień dobry,





 W ten pochmurny poranek postanowiłam Wam przybliżyć metamorfozę mieszkania.
O zakupie mieszkania w 2013 zdecydował moment, impuls. Od roku przygotowywaliśmy się do budowy domu. Działka, projekt i warunki zabudowy były już gotowe, ale przedłużająca się papierologia sprawiła, że postanowiłam rozejrzeć się jak wygląda rynek nieruchomości u nas. Tak trafiłam na oferty jednego z pośredników sprzedaży mieszkań. Jeszcze tego samego dnia postanowiłam bliżej przyjrzeć się jednej z nich.

 Tak z kolei trafiłam do mieszkania, które jest teraz naszym domem. Decyzja o zakupie zapadła w 5 minut.
Metraż to 65 m2 plus balkon.
Mieszkanie wymagało remontu, fakt było odnawiane 4 lata wcześniej, ale zupełnie nie w naszym stylu, a że cena była dość atrakcyjna to wiedziałam, że możemy zrobić dużo rzeczy pod siebie.

 I tak w maju 2014 roku odebraliśmy klucze i zaczęliśmy planować remont. Magazyny wnętrzarskie zagościły u nas na stałe. Karteczkami oznaczałam co mi się podoba.
Wiedziałam jedno: styl skandynawski to jest ten, który miał grać pierwsze skrzypce w naszym mieszkaniu. Wtedy nie był jeszcze tak eksploatowany jak ma miejsce to teraz. Białe kuchnie przeplatały się jeszcze z tymi brązowymi (wenge). Zależało mi na tym, aby mieszkanie było jasne i przestronne.

Inspiracji szukałam w serialach jakie były wtedy na topie, w magazynach wnętrzarskich i na stronie Homebook.

Poniżej przykłady tych, które miały wpływ na to jak będzie wyglądać moja kuchnia:


Wyżej zdjęcia ze strony serialu: rodzinka.pl, przepis na życie i ze strony Dobrze mieszkaj.




Tu zdjęcia ze strony Homebook - skarbnicy inspiracji.

W momencie wprowadzenia do mieszkania miejsce na kuchnię wyglądało tak:


Żałuję, że nie mam więcej zdjęć, aby pokazać Wam z czym musieliśmy się mierzyć. Na ścianie białe płytki z jasno niebieskimi szlaczkami, na podłodze płytki takie jak w całym mieszkaniu. Fugi miały kolor cementu. Na pozostałych ścianach baranek. Ten wybity portal to wejście do salonu/pokoju dziennego. Do kuchni wchodzi się z korytarza.
Podstawą było dla nas ściągnięcie płytek i baranka. To co mogliśmy, robiliśmy sami. Budżet mieliśmy ograniczony, ale chciałam, aby kuchnia była taka jak mi się marzy, a reszta przyjdzie z czasem.
Nie zdecydowaliśmy się na zakup kuchni z Ikei mimo, że bardzo mi się podobała. U nas padło na mojego brata. On chciał poćwiczyć, my mieliśmy taniej. Fronty to płyta MDF, a blat jest z drewna dębowego.
Trochę go jednak zaniedbaliśmy w ostatnim czasie. Taki blat wymaga poświęceń. Przez nieregularne olejowanie przy zlewie pojawiły się czarne plamy.
Na podłodze mamy panele. Nie są wodoodporne, ale mimo to sprawują się bardzo dobrze.
Efekt końcowy prezentuje się tak:








Nic jednak nie robi tak mieszkania jak dodatki. Uwielbiam filiżanki, kubki i kwiaty we wnętrzach. Uwielbiam przestawiać rzeczy z miejsca na miejsce. Małe zmiany, możecie obserwować u mnie na INSTAGRAMIE .




                             
                           

Trzymajcie się w ten deszczowy dzień.
Nie będzie łatwo, ale damy radę.

Pozdrawiam serdecznie



Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń