SZCZAWNICA - IDEALNE MIEJSCE NA WYJAZD Z DZIEĆMI


Cześć moi mili.



W tym roku wakacje spędziliśmy w Szczawnicy. Jest to jedno z najpopularniejszych miast uzdrowiskowych w Polsce. Słowo najpopularniejsze ma swoje plusy i minusy.
Plusem jest to, że ma dobrze rozwiniętą bazę turystyczną, minusem jest tłum, a w tłumie ciężko wypocząć.
Najlepszym terminem na wybranie się do tego uroczego miasteczka jest czas poza sezonem, ale co to za wakacje?! Dlatego jeśli macie taką możliwość wybierzcie się od poniedziałku do piątku, wtedy ludzi na szlakach jest zdecydowanie mniej.
My wybraliśmy się pod koniec czerwca więc tłumy nie były nam straszne.



Zatrzymaliśmy się nieopodal centrum, ale miejsc na nocleg jest na prawdę dużo.
Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie.
Za równo osoby szukające tylko miejsca do spania, jak i Ci szukający luksusu.

Podczas wyjazdów poza samymi atrakcjami ważne jest też dobre jedzenie. Lubię próbować nowych smaków.
My pierwszego dnia wybraliśmy się do restauracji Koci Zamek, która ma dobre opinie, była położona obok naszego miejsca do spania i zachwycała pięknym, zielonym wystrojem.



Przechodząc przez drogę można dojść do promenady, przy której w cieplejsze dni ludzie rozkładają się na kocach i opalają, czytają książki czy po prostu odpoczywają.


Kolejny dzień poświęciliśmy na rowerową wyprawę do Czerwonego Klasztoru na Słowacji. Jest to jedna z najczęściej wybieranych tras. Jakie było nasze miłe zaskoczenie, gdy okazało się, że na szlaku jest prawie pusto.
Wyprawę rozpoczęliśmy z ulicy Flisackiej, gdzie wypożyczyliśmy rowery.
Koszt wypożyczenia to 5 zł. za godz. lub 25 zł. za cały dzień. Dostawki do roweru dla dziecka płatne osobno, cena identyczna jak za sam rower, Przy mniejszych dzieciach można zdecydować się na krzesełko. Wybór rowerów jest duży, więc z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. My zdecydowaliśmy się na dwa rowery z taką dopinką.



Pierwszy przystanek mieliśmy już po około 5 minutach na granicy polsko-słowackiej.


Po ruszeniu w dalszą trasę czekały na nas piękne widoki, śpiew ptaków i szum wody. Idealne miejsce do aktywnego spędzania czasu na łonie natury.
Co jakiś czas ze Sromowców spływały tratwy z flisakami i turystami. Ceny są dość wysokie, ale taki spływ zajmuje około 2,5h dlatego może być to nie lada gratka dla dzieci i dla dorosłych.




Dotarcie do Czerwonego klasztoru zajmuje około 1,5 - 2h rekreacyjnym tempem.
My zatrzymaliśmy się tam na chwilę, niestety ceny i brak wyżywienia (był poniedziałek i dostawa jeszcze nie dojechała) nie zachęcały nas do dłuższego pobytu. Postanowiliśmy sprawdzić co jest dalej.
To była dobra decyzja. Jakieś pół kilometra w głąb Słowacji były sklepy z niższymi cenami, ponieważ i tubylcy się tam zaopatrywali, a z mostu łączącego Słowację z Polską widać było piękną panoramę gór.




Po zrobieniu małych zakupów (czekolada Studencka, cukierki i wafelki :)) wróciliśmy oddać rowery. Na obiad tym razem poszliśmy do jednego z mijanych barów/restauracji.

Wieczorem wybraliśmy się do Parku Dolnego, gdzie Fabian mógł się wyszaleć biegając między drzewami czy pobawić na placu zabaw.




We wtorek postanowiliśmy wybrać się do Wąwozu Homole. Trasa niby banalna, Fabian nie miał z nią większego problemu, ale ja zważywszy na 7 miesiąc ciąży już tak.
Na miejsce wybraliśmy się samochodem chociaż spokojnie można wybrać się busem/autobusem.
My zaparkowaliśmy od razu na pierwszym parkingu z dużym napisem Homole.
Jak się później okazało nie jedynym, a najdroższym. Kolejne dwa, które były tuż za nim były tańsze i bliżej wejścia.

Wejście na teren parku jest bezpłatne, można kupić gazetę, aby wesprzeć ochronę parku, ale nie jest to konieczne.




Na samej górze czeka na nas polana, a na niej schronisko, obok którego dla dzieci jest plac zabaw, a dorośli mogą w tym czasie schronić się pod parasolem lub rozłożyć wygodnie na drewnianej huśtawce i podziwiać widoki.



Zejście na parking zajęło nie więcej niż pół godziny.

Po takiej wyprawie postanowiliśmy się wybrać do restauracji obok Dolnego Parku w Szczawnicy.
Plusem restauracji są desery, plac zabaw na zewnątrz i pokój zabaw w środku restauracji. Z pewnością docenią to rodzice milusińskich.
Co do samego jedzenia to ja zamówiłam zupę cebulową i powiem szczerze bardzo mi smakowała, natomiast mój mąż jak to facet potrzebuje zjeść, a porcja schabowego z jedną gałką ziemniaków i surówką w cenie 27 zł. niestety nie rzuciła go na kolana.
Fabian podczas wyjazdu upodobał sobie kopytka i kluski śląskie, więc tylko to jadł.


Środę przeznaczyliśmy na zwiedzanie Szczawnicy. Poszliśmy na promenadę wzdłuż potoku Grajcarek. Rozpoczęliśmy od ulicy Flisackiej. Doszliśmy do centrum i postanowiliśmy się wybrać do części uzdrowiskowej Szczawnicy i Parku Górnego.

Pogoda dopisywała, więc ludzie rozłożeni na ręcznikach opalali się wzdłuż brzegu.
My na chwilę zatrzymaliśmy się pokarmić kaczki. Po dotarciu do centrum stwierdziliśmy, że warto wybrać się na lody. Zdecydowaliśmy się na lody tradycyjne ulokowane na początku trasy do części uzdrowiskowej. Lody o smaku tiramisu były naprawdę pyszne i kosztowały 2,50 zł za gałkę.
U samej góry zlokalizowane są piękne budynki, a w jednym z nich jest pijalnia wód. (1,50 zł za kubek). 




Ostatni dzień pobytu, a w zasadzie już na powrocie postanowiliśmy się wybrać do Szaflar )40 minut drogi od Szczawnicy).
W miejscowości tej zlokalizowane są dwa ośrodki z termami. My wybraliśmy się na Gorący Potok i był to strzał w dziesiątkę. Ludzi nie było dużo, pogoda dopisała, woda jako jedna z nielicznych jest chlorowana, wydobywana z głębin o specyficznym zapachu siarki.




Na miejscu odebraliśmy opaski, udaliśmy się do szatni i jedyne co potrzebowaliśmy poza strojami to ręcznik i klapki. Opaska okazała się być naszym wirtualnym portfelem, który przykładając do czytnika sprawiał, że bar był OPEN ;) tylko przy kasie, przy wyjściu, trzeba było rachunek uregulować :).

Jeśli jeszcze nie byliście w Szczawnicy to gorąco polecam to miejsce!

                                                                                                                               Anna


Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń