Gdy weny brak...

Czasem tak jest jak teraz, że siadam przed komputerem i próbuję pisać niestety, nic sensownego nie przychodzi na myśl.
Mam wrażenie, że moi czytelnicy oczekują, że napiszę coś... przynajmniej raz na tydzień, a tu ciągle cisza.
Niestety trudno jest mi się zebrać i napisać coś z sensem.
O taki wstęp w stylu coś z niczego.
Jako matka dwudziestomiesięcznego chłopczyka nie mam czasu na wiele rzeczy, tym bardziej, że pracuję. Gdy zakładałam bloga miałam nadzieję, że przynajmniej raz w tygodniu znajdę godzinę na post, życie zweryfikowało moje plany, a jak jest u Was? Jak znajdujecie czas na prace, opiekę nad dziećmi i prowadzenie bloga?
A niech tam - odpowiem sobie sama: lepsza organizacja czasu. Tak, bo ubiegający czas chodzi, o przelatujące życie przez palce, które mknie niczym pociąg pośpieszny.
Nie mamy czasu na nic i dla nikogo, mijamy się w biegu zapominając nie raz po co tu właściwie jesteśmy. Próbuję ostatnio przystanąć i odwrócić się za siebie, zobaczyć marzenia tej piętnastolatki, które w wieku 25 lat miały być spełnione - i co? I nie są.
Ale czy trzeba się poddawać, NIE nie trzeba.
Życie mamy tylko jedno, nie warto go marnować, trzeba gonić za marzeniami NIE zatracając przy tym siebie, zważając na potrzeby najbliższych.
Wiem, że to trudne, ale musi się dać.


PS. Post inspirowany ostatnim odcinkiem serialu Anna German.

Komentarze

  1. Ciężko. Od kiedy młoda zaczęła raczkować na blogu pisze tylko o tych najważniejszych wydarzeniach z Naszego życia. Czas spędzany z rodziną jest dla mniej najważniejszy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Pisząc komentarz pamiętaj, aby nie używać wulgaryzmów. Szanujmy się nawzajem.

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń