Od remontu do małego gniazdka

Witam,

po tak długim czasie winna Wam jest wyjaśnienie. Moje zniknięcie było usprawiedliwione, bo ja wiecie przede wszystkim jestem matką, a blogerką (nie wiem, ale ciągle wstydzę się tego słowa) jestem na dalszej pozycji.
Remont, wesele kuzyna, praca te wszystkie czynniki wypełniły mi każdą wolną chwilę po brzegi, aż do tego stopnia, że nie miałam nawet czasu wejść na internet.
Teraz jednak wracam, ale od razu uprzedzam posty będą się pojawiały rzadziej, ponieważ dostałam pracę (ale o tym innym razem).
Dziś chciałam Wam pokazać rezultat dwutygodniowego, morderczego, ale jednak potrzebnego remontu.

Na początek kilka zdjęć z przed metamorfozy:



Jak widzicie pokój był bardzo zagracony, ciemny i zupełnie nie w mojej estetyce (o ile w ogóle możemy mówić o jakiejś estetyce).



Remont czas zacząć!


Na początek wynieśliśmy niepotrzebne rzeczy z pokoju. ( W tym i moje ukochane torebki



oraz buty):





W dalszym etapie pozbyliśmy się boazerii, która nadawała pokojowi ponury nastrój. Niestety to co zastaliśmy pod spodem zaskoczyło nas bardzo. Nie chcąc nadwyrężać naszego budżetu postanowiliśmy boazerię zastąpić płytami karton-gipsowymi. 








Kolejnym etapem było wybudowanie ścianki działowej, szpachlowanie,  czyszczenie, szpachlowanie i znów czyszczenie, aż w końcu malowanie, naklejanie tapety i oto jest!







Bałagan ten sam, ale teraz nikt z gości o nim nie wie! Wszystko jest sprytnie ukryte za ścianką działową.







A czy Wy macie jakiś patent na zmianę otoczenia?

pozdrawiam,
Ana

Projekt i aranżacja - ja
Wykonanie - mój mąż (po godzinach).


Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń