Jaś wędrowniczek, czyli rodzinka w drodze - Zakopane :)





Witam,


   Czas urlopowy rozkwita w pełni. Kto jeszcze nigdzie nie był pewnie teraz planuje wyjazd. My naszą małą wycieczkę zorganizowaliśmy w czerwcu. W dniach 6-10 zwiedzaliśmy Zakopane, było super ponieważ była to nasza podróż poślubna z tym, że już w komplecie :)
   W środę ok godz. 10 wyruszyliśmy w trasie. Na szczęście droga przebiegała dobrze, mały spał cały czas także nie musieliśmy robić częstych przystanków.
Oczywiście Fabianek jechał w foteliku (zaleca się, aby w trasie robić przynajmniej raz na 2 godziny 15 minutowy przystanek). My taki zrobiliśmy gdzieś po 2,5 godz. drogi gdy do celu było już blisko, a mały się przebudził na karmienie. W termosie woda, w opakowaniu mleko - szybko przygotowaliśmy butelkę, zjadł i ruszyliśmy dalej. Z dotarciem na miejsce zakwaterowania nie było problemu. Gospodarze bardzo mili, a pokój idealny na wypoczynek z dzieckiem. Dla nas najważniejsze było, aby w pokoju znajdował się aneks kuchenny. I tak było!
Pierwszy dzień poświęciliśmy na rozpakowanie i rozejrzenie się w terenie.
Nie wiedzieliśmy jak mały zniesie zmianę otoczenia, ale w tym wieku dzieci nie zawsze zwracają na takie rzeczy uwagę. Fabianek czuł się jak w raju.
Od Państwa gospodarzy dostaliśmy łóżeczko drewniane także mały czuł się jak w domu.
Największym problemem jak się później okazało jest kąpiel. Fabiś jest przyzwyczajony do kąpieli w wanience, a tam do dyspozycji był prysznic. Chwilę to trwało zanim się z tym oswoił.



Nocleg mieliśmy na ul. T. Kościuszki w Apartamentach Centrum (www.jukapol.pl).
   Kolejnego dnia wybraliśmy się pod Wielką Krokiewi na Krzeptówki. Po drodze spotkaliśmy Zakopiańskie Miśki z którymi "za jedyne" 10zł można sobie zrobić zdjęcie. O zdrozo, drogo!!!




   Piątek poświęciliśmy na chodzenie po górach. Wybraliśmy się w Dolinę Strążyska i nad Wodospad Siklawica, fakt Niagara to to nie jest, no ale jaki kraj - taki wodospad.
Idealnym rozwiązaniem okazało się nosidełko, w którym Fabianek "chodził" (na barkach taty) po górach.



Po wyprawie czym prędzej pobiegliśmy do domu, bo na kanale 2 o godz. 18 rozpoczynał się mecz Polska - Grecja.



   09.06 nazwijmy dniem "Małych wycieczek", ponieważ zwiedzaliśmy to co było w pobliżu Krupówek. Wybraliśmy się na cmentarz, na którym pochowany został m. in. Kornel Makuszyński, Władysław Orkan, Kazimierz Przerwa-Tetmajer.
W drodze powrotnej "zaliczyliśmy" kino 7D, ale bez szału, oczywiście też jedyne 12 zł na 7 minut filmu
i poszliśmy się mierzyć z grawitacją w domu do góry nogami. Napiszę Wam, że robi wrażenie, ciężko ustać na nogach.







   Niedziela to czas powrotu do domu. Na Krzeptówkach zakupiliśmy oscypki i pora wyruszać w drogę.
Uwielbiam Zakopane, mimo, że jest to miasto typowo turystyczne i ciężko o czas, gdy jest tu na prawdę spokojnie.

pozdrawiam,
Ana

Komentarze

  1. Zakopana, ale wam zazdroszczę! My mamy problem z męża urlopem i pewnie posirdzimy w domku :(

    OdpowiedzUsuń
  2. masz dla kogo gotowac, dlatego to polubilas :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo, po zdjęciach widać, że ta podróż poślubna bardzo Wam się udała, a po opisie, że aktywnie spędziliście ten czas! :) Zakopane bardzo lubię, choć nie wiem czemu, ale jako miejsce urlopu letniego zawsze wybieram morze, może z przyzwyczajenia i dlatego, że góry są tak blisko mnie - mieszkam koło Krakowa. :)

    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. my nie mamy dużo dalej, jakieś 100 km pewnie, ale i tak od dziecka mi jest po drodze do Zakopanego, a morza, aż wstyd się przyznać jeszcze nie widziałam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Pisząc komentarz pamiętaj, aby nie używać wulgaryzmów. Szanujmy się nawzajem.

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń